Warszawska giełda od kilku lat walczy z Austriakami o miano najsilniejszego parkietu w Europie Środkowej. Przez długi okres walka była nierówna i Wiedeńczycy mogli świętować triumfy. Jednak niedawny kryzys odwrócił dobrą passę rywali i od tego czasu jesteśmy na prowadzeniu. Nasza gospodarka prawie nie odczuła kryzysu, jaki przewinął się po europejskich potęgach przemysłowych. Wpłynęło to na notowania na giełdzie, która uniknęła krachu i przez to wyrosła niespodziewanie na lokalnego giganta. Wiedeń za to zanotował łącznie ponad dwudziestoprocentowy spadek wartości. Dobre wiadomości spływają także z najświeższych danych, które wskazują, ze nasza giełda nie myśli zwalniać obrotów i ciągle się powiększa. W zeszłym roku było na niej najwięcej debiutów, bo aż sto osiemnaście. Świadczy to z jednej strony o coraz lepszej kondycji naszego biznesu, który wydaje się być zaprawionym w boju, na jaki był wystawiony od samego początku w latach dziewięćdziesiątych. Analitycy raz po raz nie mogą wyjść z podziwu nad siła naszej gospodarki, która przecież w znacznej mierze tworzona jest przez prywatny biznes, który najlepiej wyczuwa oczekiwania i potrzeby rynku. Nie bez przyczyny właśnie średnie i małe firmy najlepiej sobie poradziły w tych trudnych czasach, korzystając teraz z możliwości wejścia na giełdę i zdobywając gotówkę na dalsze inwestycje. Właśnie w taki sposób rodziły się za Oceanem największe fortuny, które do dziś znajdują się w najwyższej lidze finansowej świata.
Leave a Reply